Podczas rozmów z osobami zajmującymi się likwidacją szkód komunikacyjnych na temat pożądanego wyposażenia serwisu napraw można zauważyć, że kładą one nacisk na potrzebę posiadania wszystkiego, co w sensie fizycznym służy bezpośredniej naprawie pojazdu, a inwestycję w sprzęt do wykonywania pomiarów i innych metod diagnozowania traktują niezbyt poważnie, a nawet jako tzw. piąte koło u wozu.
Pełny cykl technologiczny likwidacji szkody powypadkowej w pojeździe obejmuje: proces przyjęcia pojazdu do serwisu, sprawy organizacyjne (w tym kalkulację ceny naprawy), czynności naprawcze i diagnostyczne, zaopatrzenie oraz operacje związane z wydaniem pojazdu użytkownikowi. Wszystko wydaje się jasne. Dlaczego więc jest tak, jak napisano we wstępie? Wina za tę sytuację rozkłada się na kilka czynników:
O ile proces fizycznej naprawy pojazdu jest zwykle w pełni zrozumiały, a ewentualne dyskusje i spory toczą się w związku z ustaleniem technologii naprawy lub jej opłacalności, to w przypadku diagnostyki zwykle przechodzi się „obok”. Problem nie dotyczy wyłącznie serwisów zajmujących się naprawami pojazdów do 3,5 t. Jest to, niestety, niedobry, powszechny standard pracy w naszej branży. Znajdą się zapewne osoby, które się na te słowa oburzą, ponieważ nie mieszczą się one w tym typowym, niezbyt korzystnym obrazie. Powinniśmy być z tego niezmiernie zadowoleni. Znam osobiście właścicieli i pracowników serwisów, w których diagnostyka podczas procesu likwidacji jest nieodłącznym elementem naprawy pojazdu, i mogą potwierdzić, że odpowiednio stosowana przynosi nie mniejsze korzyści finansowe niż pozostałe urządzenia i narzędzia. Niestety, grupa ta nie jest zbyt liczna...
W jaki sposób mierzenie pojazdu przed i w trakcie naprawy może przynieść dodatkowy zysk dla serwisu? Łatwo to udowodnić. Ci, którzy z głębokim przekonaniem o własnych racjach wygłaszają tezy, że mierzenie to niepotrzebne zawracanie głowy, tak naprawdę cały czas mierzą, tylko nazywają, to np. pasowaniem elementu. Prawdą jest, że pewne czynności można wykonać, stosując wyłącznie ę metodę, ale przy bardziej złożonych uszkodzeniach niezbędne jest oparcie się na zaawansowanych metodach kontrolnych.
Pomiar kształtu ramy pojazdu
Karta pomiarowa najważniejszych punktów płyty podłogowej. Pojazd: Opel Vectra 5HB (2002-2009)
A w jaki sposób chodzenie z miarą wokół samochodu ma przynieść pieniądze? Odpowiedź jest, wbrew pozorom, niezbyt skomplikowana. Jak wcześniej wspomniano, zawsze konieczne jest pasowanie i mierzenie w taki czy inny sposób. Nie trzeba wielkiego umysłu analitycznego, aby dojść do wniosku, że zastosowanie do tego celu specjalistycznego, dobrze funkcjonującego urządzenia i bazy danych wymiarów przyspieszy pracę, a co za tym idzie - przyniesie dodatkowy zysk dla warsztatu. Aby jednak ten warunek przełożył się na korzyść dla serwisu, niezbędny jest odpowiedni poziom przeszkolenia pracowników uczestniczących bezpośrednio w procesie likwidacji szkody.
Często można spotykać się ze stwierdzeniami typu: po co mierzyć według wymiarów fabrycznych? Wystarczą przecież równe przekątne... (czyli i tak pomiary). Bywa jednak znacznie gorzej: skoro potrzebujesz wymiaów, to znaczy, że nie jesteś blacharzem! Nie czas na dokładny wykład na ten temat, a zresztą, jak mawiał klasyk - wiedza kosztuje. Czasami trzeba się przekonać na własnej skórze, w jakim błędzie tkwiło się przez lata, ale to zwykle boli. Kto chce, niech słucha, a kto nie chce, niech robi po swojemu. Analizę oprzemy na konkretnym przykładzie. Od razu dodam, że to nie jest przypadek wyjątkowy i takich niespodzianek jest naprawdę dużo.
Zacznijmy od tego, że zmierzenie z odpowiednią dokładnością przekątnych pomiędzy górnym mocowaniem kolumn McPhersona i punktami w dolnej części płyty podłogowej bez zastosowania odpowiedniego urządzenia umożliwiającego jednoczesny pomiar położenia punktów w przestrzeni graniczy z cudem. Dla osoby ze znajomością podstaw geometrii oczywiste jest, że oddzielne pomiary rozstawu McPhersona, a potem rozstawu pomiędzy dolnymi punktami - niewiele daje. Zwracam tutaj szczególną uwagę na pewien istotny fakt: rozstaw kolumn McPhersona w tym pojeździe nie jest symetryczny względem wzdłużnej płaszczyzny pionowej, biegnącej przez środek karoserii. Są to wymiary w przekroju „Q”, czyli 577 i 566 mm. Każdy z nich podany jest właśnie do środka pojazdu i dlatego konieczne jest zastosowanie urządzenia umożliwiającego jednoczesny pomiar dołu i góry, z tym że punkty dolne (minimum 3) pozwalają na wyznaczenie osi środkowej. Do bazowania (wyznaczania osi i płaszczyzn pomiarowych) należy zawsze stosować punkty technologiczne umieszczone w tzw. klatce bezpieczeństwa. Przed rozpoczęciem pomiarów górnych konieczne jest upewnienie się, że znajdują się we właściwych położeniach, zgodnych z danymi fabrycznymi. W tym przypadku najlepszymi przekrojami do bazowania są „E” i „G”.
Pomiary punktów płyty podłogowej McPherson i punkty dolne. Widoczna asymetria. Pojazd: Opel Vectra 5HB (2002-2009)
To tylko jeden z przykładów pułapek, jakie czyhają na blacharzy podczas napraw. Nowoczesne karoserie mają ich jeszcze więcej. Wiele z takich „ciekawostek” konstrukcyjnych jest wynikiem konieczności oszczędzania oraz zmian w budowie pojazdów będących efektem ciągłego postępu w motoryzacji.
Wyobraźmy sobie, co by się stało, jak podczas naprawy nieświadomy istniejącej asymetrii położenia punktów mocowania kolumn McPhersona pracownik serwisu „przeciągnąłby” je tak, aby uzyskać równe przekątne. Straty, straty, straty... Zapewne w końcu ktoś zrozumiałby, że coś jest nie tak, ponieważ pojazd byłoby oczywiście trudno złożyć, by choćby optycznie wszystko dobrze pasowało. Po ewentualnych poprawkach, polakierowaniu i zmontowaniu - i tak nie przeszedłby testów na pomiarach geometrii układu jezdnego, a nawet w niektórych przypadkach wręcz nie dałoby się tym samochodem jeździć. Jeden wielki koszmar.
Pomiary punktów dolnych płyty podłogowej urządzeniem mechanicznym 3D. Pojazd: Opel Vectra 5HB (2002-2009)
Prawidłowy pomiar punktów płyty podłogowej z wykorzystaniem punktów dolnych urządzeniem mechanicznym 3D. Pojazd: Opel Vectra 5HB (2002-2009)
Wady układu geometrii kół wynikających z błędów blacharskich
Na zakończenie tej krótkiej analizy warto poruszyć jeszcze jeden aspekt związany z szeroko pojętą diagnostyką karoserii. Jaki argument w przypadku reklamacji kształtu naprawianego pojazdu ma serwis, który nie posiada dokumentacji zawierającej wymiary, żadnych informacji technologicznych, a do tego protokołów pomiaru sporządzonych w trakcie procesu naprawy samochodu? Na podstawie spraw sądowych, których mniej lub bardziej aktywnym uczestnikiem bywam, mogę stwierdzić, że w przypadku reklamacji brak dokumentacji przez naprawiającego jest nie do obrony.
Naprawa kabin pojazdów użytkowych
Geometria kół pojazdów użytkowych
0 komentarzy dodaj komentarz