strona główna Informacje Eco kontrowersje
2012-06-06, ostatnia aktualizacja 2012-06-06 08:41

Eco kontrowersje

Eco kontrowersje

eco driving

Eco kontrowersje

O eco drivingu zrobiło się w ostatnich latach głośno, choć sama idea nie jest już nowością. Przyczyn popularności tej filozofii jest kilka: coraz droższe paliwa, wzrost natężenia ruchu oraz postępujące zanieczyszczenie środowiska. 

W ciągu paru ostatnich lat w motoryzacji zapanowała moda, którą można nazwać ekologicznym szaleństwem. Zielone, czyli proekologiczne, mają być nie tylko same auta, ale także wszystkie podzespoły, opony, lakiery itp. Po części wynika to z regulacji prawnych, które nakładają na producentów kolejne ograniczenia dotyczące dopuszczalnej emisji dwutlenku węgla i tlenków azotu do atmosfery, po części z faktycznego rozwoju technologicznego w obszarze produkcji i napędów.  Skutkiem jest z jednej strony wysyp samochodów hybrydowych i elektrycznych, ale także wyścig producentów o to, aby to właśnie ich produkty były najbardziej przyjazne naturze, przynajmniej na papierze. Dyskusja o tym, czy jest to mądre i słuszne, oraz czy to właśnie CO2 z rur wydechowych samochodów niszczy klimat wydaje się bezcelowa, faktem jest  natomiast, że eco driving idealnie wpisuje się w tę poetykę.  

Wokół eco drivingu narosło sporo stereotypów i niedomówień, co dobrze widać, gdy czyta się na ten temat w internecie. Pozornie informacji jest dużo, lecz już po krótkiej lekturze nasuwa się wniosek, że jeden człowiek coś napisał, a następnie kilkunastu skopiowało. Niekoniecznie zadając sobie przy okazji pytania typu co, jak i dlaczego.

Eco driving już pod koniec lat 90 miał stanowić panaceum na drogie paliwo, korki i degradację atmosfery i tak jest do dziś. Warto jednak podkreślić, że pomysł narodził się równolegle w Szwajcarii i Finlandii, czyli krajach, w których do tematu ochrony środowiska podchodzi się nad wyraz poważnie. Wspominam o tym, ponieważ obecnie wiele osób traktuje eco driving wyłącznie jako sposób na ograniczenia spalania i tylko do tego wymiaru całej filozofii się odnosi, a jest on tylko jednym – istotnym, ale niejedynym – aspektem bardziej złożonej całości. Eco oznacza nie tylko eco...nomicznie, ale też eco...logicznie. Trzeba się jednak zgodzić, że niestety dla większości z nas – pomijając drobne wyjątki –dużo istotniejsze niż jakieś tam nienamacalne środowisko naturalne i kondycja atmosfery ziemskiej są oszczędności w rachunkach płaconych na stacjach benzynowych.

Proste pytanie, trudna odpowiedź

Na pytanie o to, co wpływa na zużycie paliwa można dać tylko jedną odpowiedź – bardzo wiele czynników. Zużycie zmienia się m. in. W zależności od: rodzaju silnika, masy pojazdu, strat energii, występujących oporów, stylu jazdy, temperatury i wilgotności powietrza, parametrów paliwa (te również nie są w przypadku paliw samochodowych stałe), a także bieżącej sytuacji drogowej, rodzaju nawierzchni, czy nawet kierunku wiatru. 

Samochód może się poruszać dzięki pracy silnika, który zużywa paliwo do wytworzenia energii. To stosunkowo proste, jednak w procesie przemiany paliwa w energię cieplną, następnie mechaniczną i na końcu w energię kinetyczną samochodu pojawiają się również straty i tu sprawa jest już bardziej skomplikowana, bo występują one w kilku miejscach, a ich wartości nie są stałe. Największe straty występują w samym silniku, ale akurat na to kierowca ma mały wpływ. Oczywiście, jednostki o dużej pojemności zawsze będą wymagały więcej paliwa niż te małe, można więc powiedzieć, że możliwości kierowcy w tym zakresie kończą się na etapie wyboru silnika. Warto też pamiętać, że silnik spalinowy ma pewien określony zakres prędkości obrotowych, w których osiąga najwyższą sprawność, a ewentualne straty zdecydowanie rosną przy wychodzeniu poza wspomniany zakres (zarówno z górę, jak i w dół). Ogólnie, straty mocy wewnątrz silnika stanowią zdecydowaną większość całej jej „ucieczki”, około 60-70 procent. Do tego trzeba dołożyć straty pojawiające się w obszarze przeniesienia napędu, tarcia opon o podłoże (stąd niezwykle ważna dla oszczędności paliwa rola odpowiedniego ciśnienia w ogumieniu, geometrii kół i stanu zawieszenia) oraz opór powietrza. Co warte wspomnienia, ten ostatni ma mniejsze znaczenie podczas stosunkowo wolnej jazdy miejskiej, natomiast jest dużo istotniejszy w szybszej jeździe, np. po autostradzie. Dzieje się tak, ponieważ opór aerodynamiczny rośnie w kwadracie prędkości, czyli dwukrotne zwiększenie prędkości podnosi go aż czterokrotnie. i jeszcze jedno: silnik pracuje najoszczędniej i najbardziej wydajnie dopiero wtedy, gdy jest już rozgrzany do temperatury roboczej. Nawet po pobieżnym podsumowaniu staje się więc jasne, że stosunkowo niewielka część sumarycznej utraty energii zależy od kierowcy. 

Dopiero mając na uwadze wszystkie wyżej wspomniane zależności można zastanowić się nad postulatami, jakie zgłaszają entuzjaści eco drivingu i nad jego zasadami. z czego one wynikają? Czy warto je zastosować? Wszystkie, czy tylko niektóre? Jakie mogą być konsekwencje?

Kierowca ciągle najważniejszy

Słuchając opinii niektórych kierowców można odnieść wrażenie, że czują się oszukani przez autorów instrukcji obsługi i eksploatacji swoich pojazdów. – w instrukcji piszą, że na setkę spala 6,3 litra, a mi zawsze wychodzi 8 – mówią. Czy to możliwe, że fabryczne informacje o zużyciu paliwa są nieprawdziwe? Nie, są jak najbardziej prawdziwe. Tyle tylko, że dotyczą typowo laboratoryjnych warunków, ściśle powtarzalnych parametrów, jak siła i czas nacisku na pedał gazu, temperatura powietrza itp. No i są przeprowadzane na stanowiskach pomiarowych, a nie w ruchu drogowym, właśnie dlatego, że tylko taki sposób badania zapewnia stuprocentową powtarzalność. Deklarowane przez producentów wartości spalania służą więc bardziej jako wskazówka na temat oszczędności silnika, niż gwarancja, że i my – jadąc z A do B – spalimy dokładnie tyle samo. Nawet identyczne auta pokonujące tę samą drogę, ale prowadzone przez innych kierowców mogą spalać różne ilości paliwa, bo nie tylko sytuacje drogowe, ale też kierowcy różnią się między sobą. Tam, gdzie jeden zdejmie nogę z gazu, drugi cały czas będzie go wciskał. W miejscu, gdzie jeden przyhamuje, drugi tylko przestanie przyspieszać – to wszystko ma swój wyraz w ilości zużytego paliwa. Można więc stwierdzić, że bardzo ważnym, z punktu widzenia ekonomiki, elementem jest ten, który kierowcy rajdowi nazywają „łącznikiem pomiędzy fotelem, a kierownicą”, czyli kierowca. Świadomość kierowcy i jego styl jazdy kryją największy potencjał oszczędności.

Trening oszczędności

Typowe szkolenie z eco jazdy wygląda tak, że pokonuje się wyznaczony, testowy odcinek w towarzystwie instruktora. W trakcie pierwszego przejazdu jest on milczącym obserwatorem, a kierowca jedzie tak, jak jeździ normalnie. Potem następuje wspólne omówienie trasy i jazda zgodnie ze wskazówkami szkolącego, który zwraca uwagę na przewidywanie sytuacji, wykorzystywanie wzniesień i spadków terenu, jazdę optymalnym torem oraz samą technikę, czyli unikanie przeciągania biegów, hamowanie silnikiem i poprawne redukowanie przełożeń. Różnica w spalaniu między tymi dwoma przejazdami jest zazwyczaj bardzo wyraźna i zaskakuje większość osób próbujących tego po raz pierwszy. 

Najważniejsze i najczęściej zasady wpajane adeptom na kursach eco drivingu są następujące:

1. Szybka agresywna jazda zmusza do częstszego gwałtownego hamowania i przyspieszania. Zwiększa się znacznie zużycie paliwa, należy więc unikać szarpanej jazdy.

2. Unikaj i nie prowokuj nerwowych oraz agresywnych sytuacji na drodze.

3. Staraj się utrzymywać obroty silnika na poziomie 1 500-2 500 obr./min.

4. W ruchu miejskim nie wrzucaj biegów na luz, dojeżdżając do skrzyżowań. Hamuj silnikiem. Oszczędzisz nie tylko paliwo, ale i układ hamulcowy.

5. Wyłączaj silnik, jeżeli przewidujesz postój dłuższy niż 30-60 sekund.

6. Co najmniej raz w miesiącu sprawdzaj ciśnienie powietrza w oponach. Zbyt niskie ciśnienie zwiększa zużycie opon, paliwa i pogarsza właściwości jezdne samochodu.

7. Planuj podróż tak, aby ominąć korki, roboty drogowe, itp.

8. Pozbądź się zbędnego obciążenia.

9. Bagażnik dachowy, box na narty lub uchwyt na rowery zwiększają opór aerodynamiczny samochodu, a tym samym zużycie paliwa. Demontuj je, kiedy nie są używane. Otwieranie szyb w czasie jazdy także zakłóca aerodynamikę auta, korzystaj więc z dmuchawy nawiewu.

Widać więc, że znaczna część tych eco przykazań nie jest niczym nowym, a gdy bliżej im się przyjrzeć stanowią podstawy rozsądnego i cywilizowanego sposobu podróżowania samochodem wśród innych ludzi podróżujących samochodami. Racjonalne planowanie podróży, przewidywanie sytuacji na drodze, sprawdzanie ciśnienia w oponach i unikanie wożenia w kabinie i bagażniku całej góry niepotrzebnych „śmieci” przekonują chyba wszystkich. Podobnie zresztą jak unikanie miejskich wyścigów od świateł do świateł. 

Dużo więcej kontrowersji budzą za to  zakresy używanych obrotów i wyłączanie silnika podczas postojów. Spora część kierowców uważa, że zachowując się zgodnie z regułami eco jazdy albo będą znienawidzonymi przez innych zawalidrogami, albo zniszczą sobie silniki. Rzeczywiście, wciskanie pedału gazu do podłogi na każdym biegu, ale bez przekraczania 2000 obr./min., nie wpływa na silnik najlepiej, ale nigdy nie słyszałem, aby ktokolwiek do tego namawiał – to bardziej kwestia stereotypu. Chodzi raczej o płynne dodawanie gazu i stosunkowo dynamiczne przyspieszanie, ale nie bardziej niż to aktualnie potrzebne. Tymczasem częstym obrazkiem – szczególnie na prostych – są gwałtowne przyspieszenia... zakończone po kilkuset metrach ostrym hamowaniem. i jaki jest tego cel? Trochę inaczej sprawa ma się z wyłączaniem silnika. To, że lepiej wyłączyć silnik jeśli mamy w planie kilkunastominutowy postój jest oczywistością, natomiast uważam, że jeśli ktoś chce wyłączać go ciągle w ruchu miejskim, powinien rozważyć zakup któregoś z samochodów wyposażonych w system stop&start. Wtedy wszystko będzie się działo samoczynnie, a wzmocniony akumulator i rozrusznik powinien znieść to bez uszczerbku dla swego „zdrowia”. 

Na zakończenie muszę podkreślić, że – choć trudno nazwać mnie entuzjastą eco drivingu – absolutnie nie jestem też jego wrogiem. Brałem kilka razy udział w szkoleniach, które go propagują i uważam, że nawet z czystej ciekawości warto spróbować takiej jazdy. Jeśli komuś się spodoba i – jak niektórzy – uczyni oszczędzanie paliwa swoim celem i drogą, to dobrze, byle nie za wszelką cenę. Jeśli się nie spodoba i uzna, że nie warto rezygnować z czegoś, co sprawia mu przyjemność po to, aby zaoszczędzić 2 lub 3 litry benzyny, to też dobrze. Ważne, aby lepiej zrozumiał co i dlaczego dzieje się z jego samochodem i jakie mogą być tego konsekwencje. Osobiście stosuję kilka technik typowych dla eco drivingu, szczególnie w jeździe miejskiej. Głównie dlatego, że mają w mojej ocenie głębszy sens i pozwalają nie tylko oszczędzać paliwo i samochód, ale przede wszystkim jechać bezpieczniej i bardziej płynnie. Każdego np. zachęcam, aby uważnie obserwował sytuację na drodze na kilka aut do przodu, zamiast patrzeć tylko na światła stopu w aucie przed sobą, ale z drugiej strony nikogo nie będę z pewnością namawiał, by na 30 sekund wyłączać silnik na każdych światłach lub pocić się jak potępieniec tylko po to, by nie włączać klimatyzacji. Ostatecznie, poza wszystkim innym, istnieje jeszcze zdrowy rozsądek. Moja prywatna, czysto subiektywna lista technik sprzyjających oszczędnościom jest następująca:

1. Utrzymuj właściwy stan techniczny silnika, zawieszenia, hamulców i opon. To banał, ale istotny nie tylko z przyczyn oszczędnościowych, lecz również z wielu innych.

2. Pilnuj ciśnienia w ogumieniu – nawet na kursie prawa jazdy jest mowa o tym obowiązku, a jednak wielu kierowców z czasem o tym zapomina. Producenci podają, że spadek ciśnienia o 0,3 bara od wartości zalecanej powoduje wzrost oporów toczenia o 6%, a o 1 bar o 30%, co podnosi zużycia paliwa o 5%.

3. Nie planuj czasu drogi na styk, przyjmuj margines bezpieczeństwa. 

4. Staraj się jak najszybciej zagrzać silnik do temperatury roboczej (nie oznacza to bynajmniej sugestii, żeby pierwsze kilometry pokonywać na jedynce i dwójce)

5. Staraj się jak najlepiej wyczuć samochód pod każdym względem. Pedał gazu (i hamulca też) nie działa zero-jedynkowo, a obserwując dane o chwilowym spalaniu (kto ma tę możliwość) w zależności od czasu i sposobu wciskania gazu, można zauważyć wiele ważnych i ciekawych prawidłowości

6. Unikaj zrywów, gwałtownych redukcji, przyspieszeń i hamowań. Jedź płynnie i obserwuj drogę oraz otoczenie

7. Hamuj silnikiem gdy jest to możliwe. Unikaj jazdy na luzie – nowsze auta wcale nie palą wtedy mniej. Starsze owszem, ale priorytetem jest jednak bezpieczeństwo, nie oszczędności, a wysprzęglony samochód jest niestabilny.

8. W miarę możliwości redukuj liczbę odbiorników prądu

9. Jeśli planujesz postój dłuższy niż 2 minuty, wyłącz silnik 

Badania dowodzą, że eco driving pozwala zmniejszyć zużycie paliwa w ruchu miejskim średnio o 15-20%, przy zachowaniu dotychczasowej efektywności jazdy. Według testów przeprowadzonych w firmach eksploatujących duże floty samochodowe (w Holandii), zastosowanie eco drivingu sprawia, że wydają one mniej na stacjach paliw i w serwisach naprawczych. Rocznie udaje się w ten sposób oszczędzić około 800 euro na jednym pojeździe. Wniosek z tego taki, że sensowne wykorzystanie eco drivingu i jego technik może przynieść spore korzyści. Nie sztuka zostawić w warsztacie pieniądze, które udało się wcześniej oszczędzić przy dystrybutorach. Sztuką jest oszczędzanie w obu tych miejscach na raz i podnoszenie efektywności. Dlatego też, nie próbując nikogo przymuszać do kurczowego trzymania się wspomnianych wyżej wytycznych, zachęcam, aby potraktować je jako punkt wyjścia do własnych przemyśleń i prób. Ich wyniki mogą okazać się warte zastanawiające.


 

Wasi dostawcy

Polecane


ver. 2023#2